W kolejce na rzeczy od A' czekałam chyba z jakieś 2/2,5h. Padało, marzłam i mało by nie brakowało abym nie rozbiła drzwi parasolem (którego, nie posiadałam). Gdy otworzyły się szklane drzwi Guess'a (teraz chyba rozumiecie myśl wandalizmu) ludzie dosłownie wpadli z hukiem do sklepu. Byłam nie mniej zszokowana niż sprzedawcy, niestety jak już tam byłam pomyślałam sobie, że warto by było dorwać co najmniej jeden Tshirt. Jeden. Śmieszna jestem. Miałam ich z 15. Brałam co popadnie, aby potem wybrać najfajniejsze rzeczy. Tak, mama zawsze mówiła, że muszę się dzielić, patrzeć na innych.. Ale nie moja. U mnie było coś w stylu: schowaj, bo ktoś Ci zje. No i tak chowałam i wróciłam z 2ma kawałkami A$AP'a. Rzeczy drogie, ale zdecydowanie warte swojej ceny. Rozczarował mnie brak pełnej kolekcji, planowałam kupić o wiele więcej. Paski, a do tego Levisy zdjęte z czasów młodości mojej mamy, 501! Moje klimaty!
No comments:
Post a Comment