Muszę napisać tu o nim, bo jako tako był częścią tego bloga.To właśnie o nim zaczęłam kiedyś bloggować, to on gryzł moją skarpetkę jak chciał się bawić, a ja siedziałam przy stoliku.Gdyby tu był, pewnie wskoczył by mi teraz na kolana i próbowałby się dostać pod jego ulubiony koc.Pewnie teraz zacząłby szczekać, bo ktoś właśnie wszedł do kamiennicy.I gdybym go próbowała zepchnąć i włożyć do jego łóżka zacząłby na mnie warczeć.Zaraz musiałabym go nakarmić i wyjść z nim, choć by mi się bardzo nie chciało.Mama by zaczęła krzyczeć, że mam się pospieszyć i z nim wyjść.Kto wie, jakby mu smakowało jedzenie to pewnie zacząłby szczekać przy jedzeniu.Potem wzięłabym go na pięcio minutowy spacer, bo dłuższy byłby za dużym wysiłkiem.Mama by pewnie była na niego zła, bo wczoraj wskoczył na stół i obgryzł ciasto.Przyszlibyśmy do domu, on położyłby się spać.Gdybam gdyby to nie było na niby..
Nie wiem czemu piszę o tym notkę.Ale on towarzyszył mi w tylu chwilach, że postanowiłam tu o nim wspomnieć.Każdy jakoś inaczej przeżywa takie rzeczy, ja postanowiłam wziąć terapię bloggową.
Czester, Chester, Czesław.. pamiętam jak płakałam żeby mieć psa.To było 4 lata temu.Z mamą znalazłyśmy na intenercie hodowle psów Chihuahua w Bielsku.Mama zgodziła się zobaczyć te pieski. To był chyba najpiękniejszy dzień jaki 11'stolatka mogłaby sobie wymarzyć.Gdy pojechaliśmy do tej Pani, miała na "stanie" dwa pieski.Piękna chihuahua, w cudownej różowej sukieneczce, spokojna..A w drugim kartonie leżał sobie malutki piesek.Smutny, jak na moje 11stoletnie oko.Leżał i piszczał.Wzięłam go na ręce i wiedziałam, że to właśnie to.Pani która sprzedawała te psy próbowała mnie namawiać na "ładniejsze" pieski, które urodzą się za jakieś 3 miesiące.A ja chciałam tego małego pieska którego nikt nie chciał kupić.Uparłam się.W końcu mama "zarezerwowała" go.Za trzy tygodnie mieliśmy go odebrać.Po trzech tygodniach męki, płaczów i skomleń przyjechaliśmy po tego małego łobuza.Mały Czester.Pamiętam do dziś jak Anita zapukała po mnie, a ja oznajmiłam jej, że mam psa! Co to była za radość.Pamiętam, że Pani która mi go sprzedała kazała mimo jego nocnych skomleń trzymać go w kartonie i nie brać do siebie do łóżka.Bo by się przyzwyczaił.Którejś nocy tak strasznie "płakał", że musiałam go wziąść do łóżka.No właśnie, tu się zaczęło.Od tego dnia już zawsze spał w łóżku.Ze mną, z moim bratem..Nie wspominając o tym, że MUSIAŁ być przykryty, inaczej by nie zasnął.Moja mama ostatnio kupiła mu kojec.W tym kojcu zasypiał z DWOMA kocami na sobie..
Szczerze mówiąc to był aż za rozpieszczony.Ale kochał nas.A my kochaliśmy jego.Mój mały braciszek zawsze powtarzał, że Czester to jego brat.Bawili się razem.Choć miałam z nim swoje gorsze chwile, bo aż trzy razy mnie ugryzł.Za każdym razem gdy to robił wpadałam w panikę, że leci mi krew i, że jest ninormalny, ale potem jakoś mi przechodziło i szłam z nim się pobawić.Jak sobie teraz przypominam siebie siedzącą na stole, dzwoniącą do mamy z płaczem, że Czester na mnie warczy i, że mnei ugryzł chce mi się śmiać.Często i gęsto nie miałam ochoty się już nim zajmować, a teraz, gdy go nie ma dałabym wszystko żeby móc iść z nim na ostatni spacer.No nic.Kocham Cię maluchu, będziemy tęsknić za Twoim denerwującym szczekaniem. Mam nadzieję, że gdziekowlwiek teraz jesteś wślizgnąłeś się pod czyjąś bluzę.Tęsknimy..
Nie wiem czemu piszę o tym notkę.Ale on towarzyszył mi w tylu chwilach, że postanowiłam tu o nim wspomnieć.Każdy jakoś inaczej przeżywa takie rzeczy, ja postanowiłam wziąć terapię bloggową.
Czester, Chester, Czesław.. pamiętam jak płakałam żeby mieć psa.To było 4 lata temu.Z mamą znalazłyśmy na intenercie hodowle psów Chihuahua w Bielsku.Mama zgodziła się zobaczyć te pieski. To był chyba najpiękniejszy dzień jaki 11'stolatka mogłaby sobie wymarzyć.Gdy pojechaliśmy do tej Pani, miała na "stanie" dwa pieski.Piękna chihuahua, w cudownej różowej sukieneczce, spokojna..A w drugim kartonie leżał sobie malutki piesek.Smutny, jak na moje 11stoletnie oko.Leżał i piszczał.Wzięłam go na ręce i wiedziałam, że to właśnie to.Pani która sprzedawała te psy próbowała mnie namawiać na "ładniejsze" pieski, które urodzą się za jakieś 3 miesiące.A ja chciałam tego małego pieska którego nikt nie chciał kupić.Uparłam się.W końcu mama "zarezerwowała" go.Za trzy tygodnie mieliśmy go odebrać.Po trzech tygodniach męki, płaczów i skomleń przyjechaliśmy po tego małego łobuza.Mały Czester.Pamiętam do dziś jak Anita zapukała po mnie, a ja oznajmiłam jej, że mam psa! Co to była za radość.Pamiętam, że Pani która mi go sprzedała kazała mimo jego nocnych skomleń trzymać go w kartonie i nie brać do siebie do łóżka.Bo by się przyzwyczaił.Którejś nocy tak strasznie "płakał", że musiałam go wziąść do łóżka.No właśnie, tu się zaczęło.Od tego dnia już zawsze spał w łóżku.Ze mną, z moim bratem..Nie wspominając o tym, że MUSIAŁ być przykryty, inaczej by nie zasnął.Moja mama ostatnio kupiła mu kojec.W tym kojcu zasypiał z DWOMA kocami na sobie..
Szczerze mówiąc to był aż za rozpieszczony.Ale kochał nas.A my kochaliśmy jego.Mój mały braciszek zawsze powtarzał, że Czester to jego brat.Bawili się razem.Choć miałam z nim swoje gorsze chwile, bo aż trzy razy mnie ugryzł.Za każdym razem gdy to robił wpadałam w panikę, że leci mi krew i, że jest ninormalny, ale potem jakoś mi przechodziło i szłam z nim się pobawić.Jak sobie teraz przypominam siebie siedzącą na stole, dzwoniącą do mamy z płaczem, że Czester na mnie warczy i, że mnei ugryzł chce mi się śmiać.Często i gęsto nie miałam ochoty się już nim zajmować, a teraz, gdy go nie ma dałabym wszystko żeby móc iść z nim na ostatni spacer.No nic.Kocham Cię maluchu, będziemy tęsknić za Twoim denerwującym szczekaniem. Mam nadzieję, że gdziekowlwiek teraz jesteś wślizgnąłeś się pod czyjąś bluzę.Tęsknimy..
najlepszy pies swiata <3
ReplyDeleteco z nim ?
ReplyDeleteZostał dzisiaj potrącony przez auto..
DeleteA ja nadal nie potrafie w to uwierzyc :(
ReplyDeleteTwoja mama ma na imię Krzysztofa?
ReplyDeletebożee,na prawdę? :O Współczuję.. ja też tak miałam po stracie zwierzęcia ;( Trzymaj sie :*
ReplyDelete3 miesiące temu straciłam swojego ukochanego, najwspanialszego przyajciela. :( Pół gddziny przed jego śmiercią, o 3 w nocy wyszłam z nim na spacer, bo strasznie źle się czuł. Potem przyszedł do mnie do pokoju, usiadł, strasznie dyszał, serce mu bardzo mocno biło, ja go przytulałam i pamiętam. Bardzo żałuję, że nie powiedziałam mu jak bardzo go kocham. :( Chociaż mówiłam mu to 53636 razy dziennie. :( Po tym jak wyszedł ode mnie, wślizgnął się do mojego brata do pokoju, później do mamy. Moja mama widziała jak umierał. :( Do tej pory nie ma dnia żebym o nim nie myślała. :( Bardzo za nim tęsknię, wiem co czujesz. Pies to najcudowniejsze stworzenie na świecie.
ReplyDeletesłodziak:***** szkoda mi go ;***
ReplyDelete