&silk shirt- Brandy Melville, Shorts- Vintage- Levis, Shoes- Vans, Choker- Nastygal |
Drogi wybierałam co raz to krętsze. Tym jednym zdaniem mogłabym podsumować połówkę tego roku. Nienawidzę w sobie tych przypływów innych osobowości. Dziś jestem Anią która mogłaby podbijać świat, a jutro Anją która kryje się przed samą sobą, spędzając całe dnie w łóżku. W tym roku unikałam wiele spraw. Moim lekiem na całe te zło był sen. Mój organizm był wycieńczony. Rozlegurowałam sobie chyba każdą ambicję, każdą motywację. Wiele ostatnich nocy spędziłam na rozliczanu spraw, czy rozpamiętywaniu sytuacji.. Dlaczego kierowałam swoim życiem tak, a nie inaczej? Dlaczego bałam się tak przyszłości?
Bunt był dla mnie schronieniem. Przede wszystkim bunt przed edukacją. Wiecie, wiele z Was nie ma pojęcia co ja przeżyłam przyjeżdżając do Wiednia. Jak bardzo byłam upokarzana, z powodu braku języka. Jak bardzo bałam się coś powiedzieć, coś zrobić. Jak bardzo bałam się porażki, śmiechów na mój temat, szeptów. Nie mówię tu tylko o uczniach. Dużą rolę w budowaniu mojej osobowości odegrali również nauczyciele. I nie mówię tu teraz o tych dobrych cechach. Pamiętam, jak uderzali z całej siły książką w moje biurko, abym zaczęła słuchać. Jak 13 letnie dziecko może słuchać nauczyciela 50 minut w ciszy, jeśli rozumie max 5 słów? I tu nie chodziło o to, że rozmawiałam, czy przeszkadzałam w lekcji. Ja tylko uciekałam wzrokiem, lub pisałam polskie wiersze na kartce. Wielu z nich doprowadzało to do szału. Tak jak wspominałam, uderzali książkami lub zabierali mi piórnik. Dzień w dzień. Inni, również zabawni, naśmiewali się z mojego pokolenia. Chowali rzeczy mówiąc klasie, że zginęły. Potem pokazywali na mnie, że to pewnie ja, bo z Polski, a taka nasza natura. Potem wyciągali mi je spod krzesełka, po czym cała klasa wybuchała śmiechem. Potem poklepywali po ramieniu, mówiąc, że to tylko żarty, a przedmiot ukryli podczas pauzy. Miałam uczucie, że się duszę. Czułam się rozdarta na wszystkie znane mi strony. Tak tęskniłam za domem, za rodziną i za moją Ojczyzną! Muszę Wam powiedzieć, że to była moja szkoła życia. Upokarzali mnie do granic możliwości. Szydzili ze mnie. Przerwy spędzałam na przesiadywaniu w ubikacji płacząc mamie do słuchawki. Nienawidziłam całego świata, praktycznie do wszystkich miałam pretensje. Tak mijały tygodnie, miesiące, a w końcu lata. Nauczyłam się mówić, byłam na świetnym poziomie. Niestety, takie szkody trzeba odbudowywać latami. Oczywiście, byli również tacy, którzy mnie budowali. Lecz była to zdecydowana mniejszość. Patrząc wstecz na te przeżycia cholernie mi przykro, że aż tak wpłynęły na moją dalszą przyszłość i na podjęte przeze mnie decyzje.
Mam nadzieję, że cholera, uda mi się wziąć się w garść, i spełniać swoje marzenia. I tego, ze spóźnionej okazji moich 19 wiosen, proszę mi życzcie.