Zanim wstawię pochowo nagrany filmik (aparat mi się przegrzał i nie chciał dalej nagrywać, więc będziecie musieli się nacieszyć ipadowskimi pikselami) pomyślałam, że to już czas żeby napisać o moim bierzmowaniu które odbyło się mniej-więcej miesiąc temu.
Pewnie myślicie ahh bierzmowanie jak każde inne, lecz nie. Tutaj w Austrii przygotowania do bierzmowania wyglądają zupełnie inaczej (czyt. normalniej). A więc, cała przygoda zaczęła się w grudniu. Od początku jakoś dziwnie mi się to widziało. Nie było przymuszenia, żeby w każdą niedzielę być w kościele. Żadnych indeksów, karteczek, stemplów, przymusowych spowiedzi i mszy.Nic, a nic. Miałam naprawdę szczęście, że trafiłam na takiego księdza. Spotykaliśmy się co dwa tyg w niedzielę w kościele w małej sali, gdzie były kanapy krzesła, sotliki do gier karty itp. Rozmawialiśmy o wszystkim. O wierze, o Bogu, o życiu, o problemach, dosłownie o wszystkim. Thomas (ksiądz, który prowadził nas do bierzmowania) jest najmądrzejszym i najlepszym człowiekiem jakiego w życiu spotkałam. Nauczył i wytłumaczył mi wiele rzeczy, choć on pewnie nie wie, że w mojej głowie pozmieniał tak wiele.
Kiedy Thomas po półgodzinnym spotkaniu zarządził, że obgadaliśmy wszystko co najważniejsze wychodziliśmy na dwór i graliśmy w różne gry. Marzenie? Otóż to. Wiem ile stresu jest podczas bierzmowania w Polsce. Jakieś testy, wszystkie przymuszone spotkania niedzielne itp, u nas niczego takiego nie było.
Przejdźmy do tej "modowej strony" tej notki. Jak się ubrałam? Ubrałam na siebie moją ukochaną sukienke i buty, nie kupowałam nic nowego. Moim świadkiem miała być moja ciocia- która niestety z powodu problemów zdrowotnych nie mogła przyjechać. Ale miałam innego, cudownego świadka, i niczego nie żałuję. Pomimo tego, że miałam 5cm szpilki cały czas modliłam się żeby nie upaść, nie przewrócić się i nie narobić wstydu. Chociaż pod tym względem Bóg wysłuchał moich modłów. Jeśli miałabym jeszcze raz przeżyć to wszystko, to pewnie bym tak zrobiła. Tak jak mówiłam, Thomas wytłumaczył mi parę istotnych rzeczy. Można było z nim się pośmiać i pogadać dosłownie o wszystkim. Na bierzmowanie przyszedł w adidasach- szeroko i głęboko miał to, co sobie ktoś o nim pomyśli. Cudowny, mądry człowiek. Z całego serca życzę Wam żebyście spotkali taką osobę w swoim życiu. Bo pomimo tego, że mam strasznie ciężki charakter nad którym muszę popracować, zawsze przypominam sobie niektóre rozmowy z Thomasem. I mam nadzieję, że uda mi się to, czego on najmocniej mi życzył- znaleźć w sobie siłę, równowagę i spokój. Amen.
P.S zamiast imienia mieliśmy sobie wybrać dowolny kawałek z Biblii, oto mój:
''Teraz ważne są trzy rzeczy:
wiara,
nadzieja,
miłość.
A z nich największa jest miłość.''
wiara,
nadzieja,
miłość.
A z nich największa jest miłość.''